Płytkowanie i inne szmery bajery
Długooczekiwany wujek Zygmunt (spec. od płytkowania) przybył na gościnne występy :) Na pierwszy ogień poszedł WC. Popołudniowy piątek+kawałek soboty i kibelek zaczyna wyglądać jak przykazał. Ja bym to tydzień kładł, a specjalista szedł jak burza. Co spec, to spec. Z racji tego iż pracujemy popołudniami to koniec przewidziany jest w środę. Ale jak dla mnie, to i tak mega szybko.
Pytanie podchwytliwe: czy ktoś na ścianach ma płytki gresowe i czym wiercił w nich otwory? Pojawił się taki problem gdyż w łazience mam przewidziane takie płytki a wujcio nie ma takowego sprzętu. Jak twierdzi, duże dziury można bez problemu zrobić. Gorzej z małymi. Aż boję się o kwestie montażu kabiny czy chociażby jakiś uchwytów. Czytałem różne fora i wiele jest z tym problemu.
W między czasie bawiłem się trochę na strychu. Położyłem płyty gk. Można już tam mieszkać :) więcej fotek jak zrobie porządki po całej demolce.
A na koniec wisienka na torcie. Ojciec przywiózł rusztowanie oraz zapewnienie, iż brygada RR będzie dawać występy przy elewacji w przeciągu najbliższych 2 tygodni. Hurra.