Jaki tu spokuj na na na na
Powitać po dłuższej przerwie. W związku z licznymi zapytaniami znajomych, postem tym chciałbym ich zapewnić, że coś się jednak dzieje. No ale mam wrażenie, że tempo żółwia jest szybsze niż postępy na budowie. Otóż totalny natłok obowiązków spowodował opóźnienia w pracach: praca, studia i inne wypadki (łącznie z budowlanymi).
Prąd się robi i robi. Jak ja mam czas, to kolega elektryk go nie ma i na odwrót. Ale jesteśmy prawie na finiszu. Przewód ziemny już wkopany. Pozostało podłączyć skrzynkę i pare komnat na dole.
Kucie idzie mi całkiem nieźle :) BHP jest na najwyższym poziomie. Strój jest, narzędzia są, rękawice i google ochronne są. Drabinka może nie przeszła wszystkich atestów ale za to z niej nie udało mi się jeszcze przelecieć jak Robertowi Matei na bule (natomiast z tej z atestami lądowanie zaliczyłem tuż na progu...domu). Cóż, skończyło się na SORze. Ale bez większych obrażeń na szczęście.
W międzyczasie na gościnę wpadli panowie od kanalizacji. Nawieźli jakichś dziwnych rurek, podłubali w ziemi i pojechali.
Przebijanie się przez fundament.
A oto ich efekt pracy w kuchni.
Z racji ciągłych opadów odwleka mi się sprawa chudego betonu. Nie chcą mi przywieźć materiału na podsypkę. A i przy tej "suchości" gruntu wizyta gruszki też stoi pod znakiem zapytania. Natomiast tynkarze już pukają do mych drzwi. Dobrze, że bez tego mogą się obejść jeśli nie zdołamy tego zrobić. Cdn mam nadzieje niebawem.