Krokwie, murłaty, stolce, jętki...pora zadaszać
Długo trzeba było czekać, dekarze wciąż przekładali wizytę. Aż w końcu najechali nas jak ruskie Polskę 17 września. Mam nadzieję że daszek wyjdzie piekny.
Zaczęliśmy od kąta 38 stopni, ale okazał się zbyt czapowaty i zmieniliśmy na 39 stopni. Jest lepiej. Majstry fajne chłopy, ale jako że są drugą ekipą na placu budowy, toteż zaczęły się klasyczne pytania w stylu: "kto panu to tak spie***ł?" :) Oczywiście poszło na majstra murarza. A to że pustaków naskładał za dużo na płycie, a to wieniec nierówno. Wyszły również komplikacje z drzewem. Jak się okazało część krokwi okazała się dla majstra za gruba i niepotrzebna. Mimo, iż w projekcie takie były wyszczególnione i majster na wstępnie sam korygował drzewo przed zamówieniem. Więc wczoraj robiłem po południu akcję z jazdą na tartak i prośbą o przecięcie na pół "za grubych krokwi". A na tartaku było ciężko. Konczyli pracę. Ale pan, nazwijmy go Zenek, za 4 bronki i fajki może robić nawet do rana :) Przeciąłem, ciemną nocą zaimpregnowałem. I dziś mogą majstry dokończyć dzieła. Poniżej kilka fotek z pierwszego dnia zmagań. Dziś zaplanowany jest koniec prac. Więc potem będzie komplet zdjęć.
No i ciąg dalszy prac murarskich...